Karnawał blogowy RPG #24 Co najbardziej pociąga Cię w RPG?


Nie pamiętam snów

Codziennie wieczorem zamykam oczy, spoglądam przez powieki w ciemność i otwieram je ponownie, tylko po to, żeby sprawdzić, czy czas już zacząć nowy dzień. Nie cierpię na bezsenność, po prostu nie pamiętam swoich snów. A jednocześnie wiem, że co noc śnię. Czasem przejawia się to w tym porannym przeczuciu, między podniesieniem pierwszej nogi a postawieniem jej na podłodze, że dziś czeka mnie coś szczególnego. Czasem w przemożonej chęci przykrycia się kołdrą i powrotu do sennych marzeń wciąż snujących się w zakamarkach umysłu. Kontakt z rzeczywistością w postaci budzika lub promieni słońca przekreśla to wszystko, przypominając o czekających zadaniach i trudach, wypłukując z głowy kolorowe krajobrazy i kształty skuteczniej niż poranna kawa. I tyle. Czasem pozostaje to miłe wrażenie, że śniło mi się coś dobrego, czasem jakiś urywek snu w postaci krajobrazu pod powiekami lub melodii w uszach snującej się za mną cały dzień. W niektóre szczęśliwsze poranki budzę się rozwiązaniem trapiącego mnie od jakiegoś czasu problemu i przelewam je na papier nim wyparuje razem z zawartością kubka kawy.

Z zazdrością słucham opowieści przyjaciela lub żony o ich snach i stwierdzeń, że nocami przytrafiają im się najbardziej odjazdowe rzeczy. Niestety, mi pozostają tylko sny na jawie, opowieści z książek i telewizora, których akcja jest liniowa i przewidywalna. Często pozostawiają mnie one z uczuciem straconego czasu.

Nie mam kontroli nad życiem

Tak jak w książkach, tak w realnym życiu, prześladuje mnie wrażenie nieuniknionego końca każdej rozpoczynanej czynności. Gdy obserwuję świat przez szybę pociągu, gdy widzę sznury pojazdów i szaleństwo kierowców z samochodu, gdy przechodzę rękawem na pokład samolotu, ogarnia mnie to chwilowe, ale obezwładniające wrażenie braku kontroli. Niewiele od nas zależy, sami dokonać dokonujemy niewielu wyborów dotczących nas samych, a większość z nich jest już wcześniej ustalone całym naszym życiem.

Nie lubię stać w linii

Powala mnie na kolana powtarzalność schematów w życiu, filmach i książkach. Widząc początek, udaje mi się odgadywać zakończenie, wstając do pracy, wiem jak będzie wyglądało najbliższe 8 godzin. Ot nuda i szarość, przykuta łańcuchami comiesięcznej raty kredytu do biurka i najbliższej wypłaty.

Irytuje mnie bezmyślność, robienie niektóre rzeczy według określonego schematu, codziennie tak samo, bez próby zmiany czy racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego ta sama tradycja jest praktykowana.

Mam fantazje i marzenia

Mimo, a może właśnie dzięki wychowaniu na papce pop-sf (przez niektórych nazywaną klasyką science fiction) oraz pewnym tradycjom gawędziarstwa w rodzinie, zawsze lubiłem śnić na jawie – jak każdy dzieciak, babrząc w kałuży z błota lub budując forty z krzeseł i koców wyobrażałem sobie, jakiś mikroskopijny świat, w którym rządzą nie dorośli, ale ja i moje zasady. Później dostałem pierwszy zestaw klocków Lego i to było TO. Aż na drodze mojej edukacji stanęła Amiga 500. Odkryłem gry komputerowe i serie typu „Populous”, w których gracz wcielał się w boga, rządzącego krainami niezgrabnych pixeli. To było jeszcze bardziej TO. Minęło wiele czasu nim ta formuła zaczęła mnie cisnąć, a wynikający z używania spadek średniej ocen w szkole już nigdy nie został nadrobiony. Przez jakiś czas komputery pozwalały mi „wyżyć się” kreatywnie, za pomocą różnych programów graficznych i gier. Aż w ogólniaku ktoś zaprosił mnie na sesję w „prawdziwe RPG”. Średnia znowu nieodwracalnie poszła w dół, a ja znalazłem najTOjsze TO ze wszystkich mi znanych do dziś.

Jestem

Możliwość wykreowania dowolnych realiów, historycznych, fantastycznych, sięgających w prawdopodobną przyszłość istniejącego świata oraz w historie i nadzieje światów zupełnie nierealnych wciągnęła mnie do reszty. Co ciekawe, ta dziwna przypadłość pozostaje mi do dziś. Stojąc w zatłoczonym pociągu metra i gapiąc się w szybę potrafię wyobrazić sobie wiele miejsc, i wiele historii, które mogę opowiedzieć. I staram się to robić, zapraszając inne osoby do mojego prywatnego świata fantazji i pozwalając im wypowiedzieć się i wpływać na własną wizję. To odświeżające i zabawne uczucie, jak wymienianie się kolorowymi okularami, pokazujące ten sam obraz w innym świetle lub zniekształcając go w zupełnie obcy mi sposób. Czasami mi się udaje, czasem nie, ale zawsze cieszę się, że na kilka godzin mogę odejść od mojego „zwykłego życia” i przenieść się w świat fantazji, za pomocą narzędzia zwanego RPG.

Zresztą moja żona zauważyła dziwną przypadłość. Mam znajomych od RPG i znajomych od pracy, piwa i tym podobnych. Te dwa światy bardzo rzadko się przenikają. Chyba dlatego, że nie chcę, żeby ten „specjalny” świat został skażony codziennością. Podobnie mam z settingami – stanowczo unikam prowadzenia w czasach, które ogarniam pamięcią lub w niedalekiej przyszłości. Rzeczywistość widzę na co dzień na własne oczy, nie warto jej oglądać dodatkowo wyobraźnią.

Więc co najbardziej pociąga mnie w RPG? To że na kilka godzin w tygodniu mogę stać się współopowiadaczem historii, która potrafi mnie zaskoczyć i rozbawić, z ludźmi, których lubię. Tyle i aż tyle.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s