Element zabawy „Wspólne Tworzenie Settingu” z poltera (link na końcu).
Stacja Kosmiczna SOJUZ, 5 stycznia 346 Roku Rewolucji
Towarzysze! Przyjaciele! Obywatele i przybysze! Ludzie i nie-ludzie! Kobiety, mężczyźni i inni!
Zwracam się do was z ogromną prośbą. W tych trudnych czasach, gdy błękitnokrwiści kapitaliści bezczeszczą Układ Słoneczni i NI-przestrzeń, musimy zrobić więcej dla ratowania realnego socjalizmu, już nie jeden, nie dwa, ale trzy tysiące procent normy!
W tym tygodniu udało nam się odkryć NI-przejście do nowego uniwersum – pełnego walecznych mężczyzn i pięknych kobiet. Ekipa zwiadowcza melduje o zatomizowaniu tych pierwszych i indoktrynacji drugich, już niedługo dzielne, dzikie Amazonki dołączą do naszej załogi! Na innych światach nie było tak dobrze. Niebieska zaraza zalewa wzgórza Golgoty, której front pozostaje bez zmian. Dżungle Jurasu wciąż plenią się od wielkich jaszczurów, które wydają się odporne na myśl socjalistyczną. Podobno jankesi zbałamucili kolejną rasę, ohydnych, pokrytych kolcami i ropniami Slaneszy, którzy powinni niedługo zalać nasze pola bitwy. Nasi Gwardziści i Stachanowcy z pewnością dadzą im radę. A teraz wieści z naszego Układu Słonecznego!
W wyniku wykonania Planu Obronnego Wołga udało nam się ostatecznie wyplenić błękitną kapitalistyczną zarazę z księżyców Saturna. Niestety, podczas obronnego bombardowania orbitalnego Io, Pancernik Granicznego Rozpoznania PGR „Żukow” został uszkodzony przez kapitalistyczny okręt USS „Przedsiębiorstwo”. Decyzją panującej nam od trzystu lat, tymczasowej Zjednoczonej Słonecznej Rady Rewolucyjnej naprawa „Żukowa” jest najwyższym priorytetem! Od waszych Oficerów Politycznych otrzymacie teraz swoje plany trzyletnie. Pamiętajcie, macie je wykonać jak zwykle do piątku!
Komandor Centralny Pierwszego Ziemskiego Prowizorycznego Kołchozu SOJUZ,
Aleksander Potiomkin
Witamy na Socjalistycznej Ogólnowszechświatowej Jednostce Uświadamiania i Zwiadu „SOJUZ”, zawieszonej w jednym z dwóch znanych ludzkości NI-węzłów. Ta tymczasowa stacja kosmiczna stanowi bramę między wszechświatami oraz zawszeświatami, pozwalając na podróże przez wyrwy w czasie i przestrzeni. Ale Rewolucja jest daleka od zwycięstwa, bo drugi z NI-węzłów znajduje się w splamionych krwią robotników rękach kapitalistów. Obowiązek obrony Rewolucji spoczywa na was – ludziach i nieludziach, kroczących z pieśnią socjalizmu na ustach.
Czym dokładnie jest ten setting?
Odwróceniem klasyki SF w wykonaniu Bradburego, Heinleina i innych. Jednocześnie czerpie pełnymi garściami z Lema, Asmiova, Strugackich i (przede wszystkim) Buczyłowa. Tak, tak, jest to połączenie powieści „Przygody o pilocie Pirxie”, „Przenicowany świat”, „Poniedziałek zaczyna się w Sobotę”, „Wielki Guslar i okolice” i serii Fundacja. Jest to pulpowe SF w stylu złotych lat gatunku. Czyli odwrócony „Star Trek”, „Piętaszek”, gdzie „ci źli” to załoga USS Enterprise i inni „bohaterowie”.
Od razu zaznaczam – to nie jest opowieść o błędach komunizmu, o terrorze państwa policyjnego, ale lekka satyra na przyszłość rysowaną przez „pupilków” tamtej władzy, którzy często stanowili przeciwieństwo wymienionych klasyków, a których książki zachwalające socjalizm w kosmosie zdarzyło mi się przeczytać. Czyli coś lekkostrawnego.
Tutaj socjalizm buduje powszechny dobrobyt a kapitalizm jest systemem policyjnym, kastowym budującym bogactwo dziedzicznej burżuazji na grzbietach zniewolonych mas i obcych.
g
Więc jaka jest ta rzeczywistość?
Odkryto podróże w kosmosie z prędkością będącą 1% prędkości światła.
Skolonizowano Układ Słoneczny i zniszczono Ziemię. Baza rewolucji jest na… czerwonym Marsie, a kapitalizmu (a jakże!), na błękitnej Wenus.
Mamy podróże do innych wszechświatów odległych w czasie i przestrzeni (ale nie w „naszym” czasie i przestrzeni – raczej do alternatywnych rzeczywistości) przez NI-bramy.
Mamy dwa walczące obozy – złych kapitalistycznych niebieskich i dobrych socjalistycznych czerwonych.
Mamy obcych w formie absolutnie pluszowej i gumowej (tak, tak, te wczesne SFowe wizje quasi humanoidów z mackami oraz kosmici z „Gwiezdnego Szpitala” White’a są jak najbardziej na miejscu”
Wszystko jest na kartki (zarówno produkty w grze jak i rozwój postaci, czy „szczęście”, do uwzględnienia w mechanice).
Rozwiązania prowizoryczne funkcjonują stale przez kilkaset lat, podczas gdy rozwiązania trwałe psują się po roku.
Plany kilkuletnie robi się w parę dni, a robota „na jutro” potrafi się ciągnąć latami.
Gracze na początku sesji dostają „Plan pięcioletni” (nazwany celami sesji/kampani) i „Plan trzyletni” (czyli cele osobiste postaci), za które dostaną „kartki”.
Wszystko jest „przenicowane” i zużyte. Jeśli można zrobić coś małego i ergonomicznego, to trzeba zrobić to duże, żeliwne, majestatyczne i plujące smarem. I koniecznie napędzane silnikiem dieslo-podobnym lub przeciekającym reaktorem atomowym. Jeśli coś wymaga delikatności, wpadamy tam w zabłoconych butach, jeżeli gdzieś jest strzelanina, musimy negocjować.
Są piękne damy w opresji, wspaniali, naiwni i szlachetni mężczyźni i złe, wąsate charaktery do zastrzelenia.
Jest „Paranoia” bez paranoi i wysokiej śmiertelności.
Cała estetyka lat 60 i 70.
No i całość jest mocno komediowa.
Kim można grać?
Pracownikami (cywilnymi i wojskowymi) stacji.
Pionierami podbijającymi nowe rzeczywistości.
Nowo pozyskanymi apostołami Rewolucji (czyli obcymi).
Załogami statków i promów kosmicznych.
Agentami propagandy działającymi na wrogim terenie.
No i znajdzie to się kierowca kosmicznego bombowca klasy Komsomolec.
Co robią gracze?
Ratują Towarzyszy i Towarzyszki z opresji.
Wyrabiają jeszcze więcej procent normy.
Przeprowadzają zwiad w odległych rzeczywistościach.
Budują lepszą przyszłość i walczą ku chwale realnego socjalizmu.
Walczą na zasadach „dżentelmeńskich” ze swoimi odpowiednikami ze Zwiadu niebieskich.
Walczą z wszechobecną biurokracją.
Kombinują, jak by tu zdobyć kiszone ogórki do bimbru pędzonego w obudowie reaktora stacji…
Wygłupiają się. Bo dlaczego by nie?
Ma być lekko, śmiesznie i przyjemnie. I trochę niestandardowo.
Skojarzenia z PRLem wskazane.