Zagubione opowieści/RPG abandonware


Przez te wszystkie lata prowadzenia kampanii, nazbierałem trochę pomysłów na światy i systemy. Po drodze były przeprowadzki, awarie dysków, czystki zeszytów i sporo z nich się pogubiło. W dodatku aktywnie tworze nowe rzeczy. Ta strona ma być punktem zbiorczym wszystkich moich koncepcji, światów i pomysłów RPGowych.

Oby żyły jak najdłużej.

Segra

Świat powstały z inspiracji pojedynczej sesji poprowadzonej przez Darka ‚GoodBad’ Masiejczyka w okolicach 2003~2005. 3 kampanie, 2 edycje DnD, ponad 10 graczy i dwa lata w działaniu. Niestety masa materiałów została zagubiona wraz z upadkiem forum na którym to hostowałem. Postaram się odtworzyć to, co mam.

Bizantyjskie opowieści

Pomysł na kampanię do Gasnących Słońc sprzed roku, zaczynającej się w ostatnich dniach Drugiej Republiki, na tysiąc lat przed wydarzeniami Gasnących Słońc, zakładająca kampanię PBF statku eksploracyjnego, kampanię normalną kolonizacji planety, podróż w czasie do przyszłości w komorach kriogenicznych i ponowne odgrywanie świata i galaktyki po 1000 lat. PBF umarło z powodu braku chętnych, kampania na żywo w wyniku Buntu Kucyków (czyli niesubordynacji drużyny Albiego). Notatki i mechanizm tworzenia postaci z 2giej republiki gdzieś jeszcze mam.

Delta

Jeden z 3 światów do Savage Worlds, istniejących w obrębie tego samego uniwersum. Delta to świat pustynny, w którym statek kolonizacyjny z powodu awarii rozmroził wszystkich kolonistów na raz. Wyobraźcie sobie pustynną planetę zamieszkałą przez byłych wojskowych, naukowców i kryminalistów walczących o wodę i życie…

Po przemyśleniu, wszystkie te funkcje spełnia Tera Nova z Heavy Gear (które w związku z tym sprawdziłem u Yuriego i nabyłem w amazonie).

Ferra

Najlepiej udokumentowany z trzech światów do Savage Worlds. Planeta z dużą zawartością metali i kampanią przygodową w zamyśle. Doczekał się trzech sesji i czeka na powrót gracza z wygnania. Pierwsza fala kolonistów walczy z niesprzyjającymi warunkami i samymi sobą w walce o przetrwanie i niepodległość… Na razie odstawiony na bok na rzecz We Mgle.

Enigma

Ostatni projekt pod uniwersum Savage Worlds. Istnieje tylko jako koncept księżyca gazowego giganta, na powierzchni którego zachodzą „dziwne” wydarzenia – ludzie znikają. Przyczyny znikania są niejasne. Obca istota? Lokalna fauna? Dziwne zjawiska? Psychozy? Szalone SI? Nie wiadomo, co powoduje zniknięcia, nie przeszkadza to jednak statkowi kolonizacyjnemu zrzucać na powierzchnię kolejne grupy śmiałków… Dla tych którzy przeżyją tydzień przewidziane jest zbawienie – kilka dni na orbicie przed rozpoczęciem kolejnego morderczego zrzutu… Surviwal horror.

We Mgle

Świat i mechanika autorskie. Mechanika czerpiąca z lewa i prawa z innych systemów z własnym konceptem magii dusz, oparta na FATE i lekko na oWoDzie. Świat celycko-steampunkowo-historyczny. Dość dopracowany i aktualnie testowany w praniu. Jeśli to nie was nie zachęca, to pomyślcie o połączeniu „Statniego Mohikanina” z „Bravehart”, w którym wcielacie się w rolę indian/celtów walczących z najeźdźcą. Więcej materiałó można znaleźć klikając na link w nagłówku sekcji lub poniżej.

Prezentacja systemu

Opis świata

Mechanika rozgrywki

¡La Pulpa!

Koncepcja z brodą sięgającej zimy, która doczekała się własnej mechaniki. ¡La Pulpa! to konwencja śmiejąca się konwencji i sięgająca do niej jednocześnie. Pulp Fiction RPG, biorącej wszystko co się da z popkultury w celu postawienia graczy w jak najbardziej zawstydzającym i niezręcznym świetle! My little indian (czyli moja koncpecja indie).

Zombropa

Czyli atomowym czołgiem z turbiną parową przez zasiedloną Zombie postnuklearną Europę w poszukiwaniu wody… A także ucieczka przed lodowcem i nauka, dlaczego nie powinno się stawiać eksperymentalnych reaktorów fuzyjnych na uskokach tektonicznych.

Decepcja

Agenci CIA to mają ciężkie życie. Siedzą w Langley, wykorzystują swoje kontakty i zbawiają świat. A także testują nowe urządzenie do przesłuchań Niestety, od czasu do czasu do drzwi puka cywilna komisja senacka i sprawy się komplikują. Trzeba się dwoić, troić i kombinować, wykorzystywać kontakty i fałszować dowody, żeby przegonić cywilaków z świątyni wywiadu. Trzeba odpowiadać na pytania. Sprawę komplikuje fakt, że wśród przesłuchanych może siedzieć kret… A może to wszystko tylko decepcja?

Wolf Pack (Watacha)

Pomysł na kampanię w wilkołaka przez wieki. Gracze rozpoczynaliby przygodę od grania stadem wilkołaków w głębokim średniowieczu i uczestniczyliby w wyprawie Eryka czerwonego do Winlandii. I teraz część ciekawa. Kolejne sesje rozgrywałyby się po 100 lub więcej lat od siebie w kolejnych epokach historycznych. Gracze oczywiście nie graliby wciąż tymi samymi postaciami, ale ich dziećmi lub wnukami poprzednich postaci. Potrzebne byłyby jakieś trackery tego, jak mocna jest ich linia krwi, jak dobrze zabezpieczony jest totem całej watachy i jak bardzo są widoczni na zewnątrz. W zależności od stanu tych 3 parametrów na koniec sesji, następna miałaby odpowiedni poziom trudności. Muszę doczytać wilkołaka nim się na to porwę 😉

Stacja Kosmiczna SOJUZ

Socjalistyczna Stacja Kosmiczna przenosząca Realny Socjalizm w nową erę, a jednocześnie pomysł na setting w ramach Wspólnego Tworzenia Settingu na polterze.

Towarzysze! Przyjaciele! Obywatele i przybysze! Ludzie i nie-ludzie! Kobiety, mężczyźni i inni!

Zwracam się do was z ogromną prośbą. W tych trudnych czasach, gdy błękitnokrwiści kapitaliści bezczeszczą Układ Słoneczni i NI-przestrzeń, musimy zrobić więcej dla ratowania realnego socjalizmu, już nie jeden, nie dwa, ale trzy tysiące procent normy!

W tym tygodniu udało nam się odkryć NI-przejście do nowego uniwersum – pełnego walecznych mężczyzn i pięknych kobiet. Ekipa zwiadowcza melduje o zatomizowaniu tych pierwszych i indoktrynacji drugich, już niedługo dzielne, dzikie Amazonki dołączą do naszej załogi! Na innych światach nie było tak dobrze. Niebieska zaraza zalewa wzgórza Golgoty, której front pozostaje bez zmian. Dżungle Jurasu wciąż plenią się od wielkich jaszczurów, które wydają się odporne na myśl socjalistyczną. Podobno jankesi zbałamucili kolejną rasę, ohydnych, pokrytych kolcami i ropniami Slaneszy, którzy powinni niedługo zalać nasze pola bitwy. Nasi Gwardziści i Stachanowcy z pewnością dadzą im radę. A teraz wieści z naszego Układu Słonecznego!

W wyniku wykonania Planu Obronnego Wołga udało nam się ostatecznie wyplenić błękitną kapitalistyczną zarazę z księżyców Saturna. Niestety, podczas obronnego bombardowania orbitalnego Io, Pancernik Granicznego Rozpoznania PGR „Żukow” został uszkodzony przez kapitalistyczny okręt USS „Przedsiębiorstwo”. Decyzją panującej nam od trzystu lat, tymczasowej Zjednoczonej Słonecznej Rady Rewolucyjnej naprawa „Żukowa” jest najwyższym priorytetem! Od waszych Oficerów Politycznych otrzymacie teraz swoje plany trzyletnie. Pamiętajcie, macie je wykonać jak zwykle do piątku!

Komandor Centralny Pierwszego Ziemskiego Prowizorycznego Kołchozu SOJUZ,

Aleksander Potiomkin



photo credit: VinothChandar via photo pin cc

Wisielcza Kompania – szkic sesji 2


Dobra, mam coś więcej. Wrzucę jako całość (w załączniku mapka regionu, jeśli chcesz wykorzystać.

Początek już wysłałem:

Druga sesja miała się dziać w zimie. Tło to wyniszczenie wojenne – niby wojna toczy się na północy, ale południe jest wyludnione, młodzi mężczyźni zostali włączeni do armi, zwierzoludzie bandami terroryzują okolice, dziedzic von Frohe staje się postrachem chłopów. Powstaje też konflikt między łowcą czarownic a wiedźmą pomagającej kompani.

Wstęp – w nocy w więzieniu wieje wiatr. wyje jak dusze umęczonych tej mroźnej zimy. Jeden ze strażnikół śpi. Drugi, młodszy mówi do bohaterów graczy, jak paskudny jest jego zawód, jak jutro ich powieszą, a on będzie musiał ciała wywieźć za miasto i zakopać, bo nie dostąpią pochówku na miejskim cmentarzu. kojelny podmuch wiatru budzi starszego, który każe młodemi iśc po kolejną wódkę. Zostając sam na sam, słuchając opętańczego wiatru pyta się.

„To powiedzcie, jak to było tej zimy, kiedy szalał młody von Froche”.

I tutaj zaczynamy od nowa.

Scena 1

Kompania się rozlazła na małe obozowiska. Scena pierwsza to gracze polujący w zimowy mroźny dzień (tyle śniegu nie widziano w okoloci od stuleci, jest go po kolana, po pas), na jelenia w lesie. Najlepszy w drużynie łowca zakrada się do zwierzyny i prawie zabija ją z łuku. Jednak w chwili, kiedy strzela, z pomiędzy drzew wyskakuje zwierzoludź płosząc drużynę i atakując gracza. Walka jest krótka, zwierzoludź rani gracza pazurami i ucieka. Znowu nic nie złowili.

Scena 2

Obozowisko (dawna jaskinia grasantów). Wiedźma opatruje grasantów, banici, głdoni i zmarźnięci siedzą przy ognisku. W końcu ktoś mówi, że tutaj zimy nie przetrwają, nie mają zapasów ani ludzi ani porządnego schronienia. Zwierzoludzi jest za dużo. Trzeba szukać schronienia bliżej zamku von Froche. Ale wpierw trzeba badać sytuację.

Scena 3

Zaczyna padać śnieg, w popbliżo wioski widać świeże ślady ziwerzęcych łap zmierzających do wioski.

W samej wiosce trwa walka, chłopi wycofali się do ceglanej chaty sołtysa, zwierzoludzie plądrują wioskę. Walka trwa w najlepsze. Gracze zauważają, że jakiś bardziej człekokształtny zwierzoludź (statsy zgarnij z podstawki warhammera) wyprowadza zwierzęta juczne z zapasami. Gracze mają wybór – pomagać wieśniakom, przejąć skradzione zapasy (wystarczy pokonać 2 zwierzoludzi, to nie powinno być trudne), czy czekać.

Pomoc wieśniakom wydaje się oczywista w ich sytuacji, jeśli ją wybiorą, opisz murowaną chatę sołtysa i kilkunastu biegających w około zwierzoludzi. Jeden z nich, wyraźnie wyższy, wykrzykuje rozkazy i pogania swoich „pobratymców” do ataku. Obrońcy mają dwie rusznice z których strzelają do napastników, co powoduje załamanie kolejnych ataków. Oczywiste jest, że zabicie przywódcy zwierzoludzi złamie ich morale (możesz znowu wykorzystać zwierzoludzia z podstawki, zwiększ mu tylko WW i ZR o +10… no i może +1 atak).

Jeśli zabiją dowódcę, atak się rozproszy i zyskują sprzymierzeńców – WIEŚNIAKÓW. Przeżyły tylko dwie rodziny – sołtysa i kowala, które zgodziły się ukryć banitów przez zimę.

Jeśli wybiorą zapasy, opisz jak tego wieczoru się najedli i napili. I skreśl jednego potencjalnego sojusznika z listy. Jeśli uciekli – tak samo, tyle że nadal są zmarźnięci i głodni.

Nie zapomnij opisać wioski tydzień później, jeśli jej pomogli, opisz ciężką pracę ziwązaną z przygotowaniem się do zimy (polowania, rąbanie drewna, uszczelnianie domów), jeśli nie, opisz zniszczenia, kości wystające z pomiędzy kikutów domów. Skreśl segment wisielca.

Scena 4

Miesiąc później w karczmie na rozstajach dróg (lub w domu sołtysa, jeśli zamieszkali w wiosce). Zima ma się w najlepsze, śniegu po kolana. Zwierzoludzie mają się coraz lepiej, armi imperialnej nikt nie widział, od kiedy poborowi zabrali najsilniejszych chłopów pod koniec lata. W karczmie siedzi parę osobowości i stara się zabić wieczór. Są to:

-Strażnik dróg, jeśli go oszczędzili w przygodzie 1szej.

-Fanatyk religijny pokryty bliznami i ubrany w zwiewne letnie ubranie, na pielgrzymce.

-Dwaj strażnicy eskortujący więźnia (kogoś o wyraźnie dobrych manierach, siedzą w kącie i nie dają nikomu podejść).

Fanatyk da im okazję do rozmowy na temat wiary. Wspomni też o swoich wizjach – o upokorzeniu Sigmara, które musi zyć przywracając jego ołtarz do łaski.

Strażnicy w pewnym momencie się rozdzielą – jeden pójdzie spać, a drugi się załatwić. Wieźień, jeśli gracze do niego podejdą, ma nogi przykute do ławy na której siedzi. Zacznie wmawiać graczom, że jest szlachicem, że ma personalny zatarg z młodym Albertem von Froche, że jest wieziony na stracenie, bo ośmielił się zalecać do wybranki von Frocha. Może jest z biednej rodziny, ale zapamięta dobrze pomoc i odpłaci, jeśli gracze zdecydują się mu pomóc.

Podczas tej rozmowy gracze zostaną nakryci przez strażników, którzy powiedzą im, ze mają eskortowac teog oszusta o złotym języku do zamku i że zapłącą w sumie sztukę złota, jeśli gracze im pomogą. To tylko dwa dni drogi, a okolica niebezpieczna. W kupie raźniej. Strażników opisz jako młodsze wersje Hansa i Johana (czy jak sie nazywali ich strażnicy we wstępach 😉 ), nie pozwól graczom ich zabić.

Scena 5

Po drodze napotykają wieczorem na leśniczówkę, w której przebywa już łowca czarownic i przerażony leśniczy. Łowca kończy przesłuchanie leśniczego, padają głośne krzyki, gdzie jest wieźma. Jeśli gracze się pokażą, będą przesłuchiwani, jeśli nie, ujdzie im to na sucho. Podczas przesłuchania opisz łowcę (jest z nim dwóch oprychów) jako chama i prostaka, który będzie groził ale powstrzyma się od przemocy. Leśnik jest przerażony, jego syn pobity, żona i córka zastraszone. Niechętnie, ale udzielą strażnikom i graczom gościny w dwuizbowej leśniczówce.

W nocy, jeśli ktoś będzie wartował, będzie można usłyszeć skradanie się pod dom na piasku. Pojedyńcza postać z pochodnią podejdzie na zasięg rzutu do chatki i rzuci pochodnią w dach.

Dom się zapali, wszyscy będą musieli uciekekać. Jest absolutna ciemność, walka będzie chaotyczna. Gracze mogą zrobić więc parę rzeczy:

Załatwić sprawę z więźniem, jeśli tak,mają sojusznika – szlachica, ale tracą pomoc strażników. (skreśl segment wisiel(zwierzoludzie znaleźli jakieś tylnie wejście lub wpadli przez ścianę do środka sypialni)ca).

Pomóc strażnikom, czyli pilnować więźnia, tracąc sojusznika szlachicia, skreśl segment wisielca.

Pomóc leśnikowi, którego żona i córka porywane są do lasu , jesli to zrobią, zyskuja wdzięczność leśnika, jeśli nie, tracą segment wisielca.

Napastników (zwierzoludzi) jest niewiele, jesli gracze wybiorą walkę, każdy z nich będzie miał pojedynek 1na 1 z zwierzoludźmi, a potem walkę z trzema porywająceymi kobiety. Po walce, przy świetle wschodzącego słońca cała ekipa rusza do zamku von Froche(jeśli pomagali strażnikom) lub do wioski (jeśli tego nie zrobili).

Scena 6 a

Jesli pomogli strażnikom

W podzamczu (na zamek gracze nie zostają wpuszczeni, strażnicy każą im czekać w karczime, fundują jedzenie i picie), atmosfera jest grobowa. Jest wyludnione, handel umarł, wszycy powtarzają historie o zwierzoludziach.

Po jakimś czasie wraca większy oddział straży. Strażnicy dają graczom piwo i upijają ich do rana. Gracze budzą się rano w jakichś barakach. Dwaj znajomi strażnicy mówią graczom, że zgłosili się na ochotnika do oddziału, który ma się rozprawić ze zwierzoludżmi. Wymarsz za chwilę.

Scena 6b

Jeśli pomogli szlachcicowi, uciekli pewnie do wioski. W wiosce pojawi się znajomy już fanatyk, który mówi o odziale, który ma się rozprawić ze zwierzoludźmi.

OK, tu mam problem. Jak przyłączyć graczy do ekspedycji, jak ich przekonać żeby pomogli fanatykowi. Pewnie sam najlepiej znasz swoich graczy, daj znać, jak coś wymyśliz. Postaram się coś wymyślić w to miejsce i dosłać.

Scena 7

Przybywa sam młody von Froche. Wysoki, szczupły, rudowłosy, antypatyczny. Wyniosły. Oprócz oddziału 6 zbrojnych ma jeszcze 4 tragarzy niosących beczkę (przywiązali ją do dwóch długich kijów, niosą na ramionach jak lektykę) i chudy jegomość. Zachowuje się wyniośle, bierze sobie z wiosku chłopkę na noc mimo sprzeciwu jej i jej ojca (zbrojni przekonują mieczami do nie stawiania oporu).

Zmierzają powyżej schroniska zwierzoludzi, nie zamierza walczyć. Ma zamiar zatruć rzekę powyżej tego miejsca i wytruć zarazę. Trucizna potem spłynie do wioski, ale wedłów wyliczeń alchemika nie dojdzie do zamku von Froche.

Scena 8

Nocne obozowisko w środku pustkowi. Von Frochę zakazuje rozpalania ognisk, żeby nie kusić zwierzoludzi, Wszyscy marzną. Jest zimno, ciemnom jedzenie jest zamarźnięte, każdy kęs to mordęga, woda lodowata ze strumianie, który planujecie jutro zatruć. Co chwilę graczy wybudza jakiś ruch. Beczka z trucizną jest położona z zapasami trochę na skraju obozowiska. W nocy gracze dostają wartę. Podczas warty zauważają, że alchemik coś majstruje przy beczce. Złapany i przepytany powie, że „przecież nie pozwolę temu idiocie wytruć nas wszystkich, wypuszczona tak blisko, trucizna zabije wszystkich w zamku nim do niego wrócimy. Te zioła, wrzucone, osłabią jej moc, nic nikomu się nie stanie.

Gracze mogą pomóc alchemikowi, lub go zakapować. Jeśli pomogą, von Froche im zapłaci, ale zamek z podzamczem będą „przetrzebione trucizną” i gracze będa mieli wyrzuty sumienia. Jeli pomogą alchemikowi, ocalą zamek, ale zwierzoludzi to nie zabije.

Rano zmierzacie na miejsce. Widać stąd ruiny starej osady – kryjówkę zwierzoludzi. Beczka leci do wody. Siepacze von Froche zaczynają likwidować świadków – stoją w grupce i strzelają z kusz do graczy, fanatyka tragarzy i alchemika – jest ich 6, są w kolczugach, mają dobrą broń. Alchemik wypija jakąś miksturę i znika, chłopi biegną przez strumień na drugą stronę. Gracze mogą uciekać lub walczyć, fanatyk zrobi to co oni. Jesli wybiorą walkę, von Froche wsiądzie na koń i ucieknie, jeśli będą uciekać, rzucą się do lini drzew i z lekkimi obrażeniami (strzał z kuszy na gracza) uda im się uciec. Nikt nie będzie ich gonił. Weź statsy krasnoludów z sesji wcześniej i obniż im WW o 20 – będziesz miał gotowych ochroniarzy von Froche). Oczywiście zamiast toporów mają włócznie i miecze 😉

Fanatyk namawia do pójścia do kaplicy Sigmara. Czy trucizna zadziałała w częsci czy częściowo, następnego dnia zwierzoludzie będą osłabieni. Wystarczy się zakraść, sięgnąć pod ołtarz i przynieść młot. Statsy fanatyka są w podstawce, nałóż go na szablon standardowego człowieka (czyli wszystko na 31, 1 atak, 11 Żyw).

Zwierzoludzie są osłabieni trucizną – -5 ŻYW i -10 US, WW, ZR, INT), ale nadal otwarta walka to samobósjtwo – jest ich z 30 włóćzących się po okolicy. Budynek kaplicy zachował się nieźle. Gracze muszą się przeskradać (parę testół skradania między przeszkodami i pod nosem strażników) i dopaść do kaplicy. W kaplicy jest tylko szaman zwierzoludzi(którego dobrze by było po cichu zabić) i nienaruszony ołtarz z kamienną płytą. Gracze muszą zdjąc płytę bez robienia hałasu (testy krzepy) i znaleźć ukryty pod spodem ceremonialny młot. Jesli im się uda, mogą zmykać. Jeśli narobią hałasu, rzuć na nich kilku zwierzoludzi, tak, żeby gracze ratowali się uczieczką. Fanatyk nie będzie uciekał.

Jesli zdobędą młot, fanatyk się przyłączy do ekipi. Założy im małą kaplicę Sigmara.

Scena 9

Gracze wracają do jaskini (lub własnej chatki w wiosce) Widać ślady walki. Nic nie zostało skradzione. Tylko wiedźmy nie ma i nie wiadomo, co się z nią stało… Wieśniacy wspomną tylko o łowcy czarownic i jego obstawie, która przechodziła przez wioskę prowadząc jakąś kobietę w dybach…

Epilog.

Jesli gracze pomogli strażnikom w scenie 5, stary strażnik rzuci coś ku pocieszeniu serc typu „nie bójcie się, dacie jutro radę”. Jeżeli im nie pomogli, powie „to mi skradliście więźniów” ale nic nie zrobi.. Jeśli się uparli i zabili strażników powie „to był mój brat, który eskortował więźnia tej zimy)” i zacznie się nad nimi znęcać. Do rana nic więcej się nie stanie.

Kontynuuj czytanie „Wisielcza Kompania – szkic sesji 2”

Chryzantema w puszce


No i się wykluło.

Dziś spisałem rozegrany scenariusz w klimatach Rokugantechu 2020.

Poprowadziłem tę sesję już ponad dwa tygodnie temu, ale 2 awarie kompa i następne dwa tygodnie w pracy tak dały mi w kość, że nie miałem czasu tego spisać na spokojnie.

Nie udało mi się dobić do właścicieli grafik, więc mam nadzieję, że zlinkowanie i wymienienie z pseudonimu wystarczy…

Żeby nie spamować, link do scenariusza wrzucam tutaj.

W notce za to co się udało, a co nie na sesji.

Kontynuuj czytanie „Chryzantema w puszce”

We Mgle – Marchie


Udało mi się dopisać Marchie do wikii We Mgle,

Teraz walczę z ostatnią nacją i będę miał tło to przygody. Nazwa nacji przy okazji została zmieniona na Istrię – nie ma sensu wciskać chińczyków do systemu.
GoodBad odzyskał neta, więc pierwszy szkic timeline’u do Raju Utraconego przeszedł kontrolę… i czekam na poprawki;). Tymczasem opis Marchii

WprowadzenieEdytuj

Święte Zjednoczone Marchie Wszechmogącego, nazywane przeważnie po prostu Marchiami, to duże feudalne państwo rządzone przez rody szlacheckie, będące spichlerzem i źródłem surowców dla Avalonu. Religią państwową jest wiara w Jedynego Boga, władza jest sprawowana przez króla, który korzysta z władzy arcykapłana sprawując niepodzielną władzę nad światem doczesnym…
Prawo i władzaEdytuj

Władzę sprawuje dziedziczny król Świętych Zjednoczonych Marchii Wszechmogącego, którego władza jest dziedziczna z pokolenia na pokolenie. Jego słowo jest prawem, jest on władcą całej armii i najwyższym sędzią. Teoretycznie, jedyna osoba, która może podważyć autorytet króla to arcykapłan Jedynego Boga. Teoretycznie, bo kościół już dawno został uzależniony finansowo od władzy. Księża mają więcej do powiedzenia na szczeblu lokalnym, co wykorzystują. Co jakiś czas król nakazuje spalenie zbyt zaangażowanego politycznie księdza jako heretyka, ku przestrodze dla pozostałych. Władza rozchodzi się od osoby króla w dół, zgodnie z hierarchą społeczeństwa. Gdy dociera do chłopstwa, objawia się w formie nakazów, zakazów, podatków i wyroków śmierci.
LudzieEdytuj

Ludzie zamieszkujący marchie są przekonani o swojej wyższości wobec obcych. Szlachta czuje się bezkarna i tłamsi wszystkie formy niezadowolenia lub sprzeciwu wśród chłopów. Widok szubienic i woń stosów nie jest niczym niezwykłym. Prości ludzie są nieufni, ostrożni i pełni strachu. Szlachta uczestniczy w nieustannej wewnętrznej walce o wpływy. Kapłani spiskują w celu odzyskania niepodległości. Mieszkańcy tego regionu świata nie należą do najprzyjemniejszych. Z zewnątrz kraina może wyglądać na ostoję spokoju, jednak z bliska pokazuje swoje nieprzyjemne oblicze.
GospodarkaEdytuj

Zborze, ziemniaki, drewno, żelazo, oto skarby królestwa, z których się ono utrzymuje i szczyci. Uprawą pola zajmuje się prawie całe społeczeństwo, biedne i ledwie wiążące koniec z końcem. Reszta pilnuje zbiórki plonów i sprzedaje je w zamian za narzędzia. Przestępcy lądują w kopalniach rudy, z których nigdy już nie wychodzą.
SpołeczeństwoEdytuj

Struktura społeczna Marchii jest bardzo hierarchiczna. Krajem rządzi król (najstarszy męski potomek poprzedniego władcy), kluczowe stanowiska zajmuje rodzina królewska i spokrewnione z nią rody – diukowie, rywalizujące o władzę z rodami niezależnymi, które przyłączyły się do Rzeszy w trakcie jej konsolidacji – hrabiowie, synowie znamienitych rodów – książęta i baronowie, w końcu panowie ziemscy – lordowie i prości wojacy – rycerze. Całość połączona jest strukturami wasalnymi. Obowiązuje zasada „wasal mojego wasala nie jest moim wasalem” komplikująca relacje w drabinie władzy.

Poniżej szlachty znajdują się mieszczanie i rzemieślnicy (posiadające nieliczne prawa do posiadania własnego warsztatu i wykonywania zawodu) i w końcu chłopstwo, nieposiadające żadnych praw.

Gdzieś obok szlachty znajduje się kler – mnisi i kapłani Jedynego Boga, którzy posiadają ogromny zakres wolności osobistej przy minimalnych prawach do posiadania. Kultywują tajemnice boga w górskich klasztorach, niosąc jego słowo na niziny.

Kobiety są dyskryminowany – ich rolą jest dbanie o ognisko domowe podczas nieobecności męża oraz rodzenie i wychowywanie dzieci. Nieliczne, które zbuntowały się temu porządkowi i zdecydowały się na wejście w role męskie opiewane są w poematach, zakończonych przeważnie męczeńską śmiercią.
ArmiaEdytuj

Wojownicy Marchii to profesjonaliści z urodzenia – rycerstwo jest stanem społecznym, do którego awanse są rzadkością. Każdy rycerz trenuje sztuki walki od urodzenia. W walce używają ciężkich pancerzy i broni do walki wręcz licząc na to, że płyty stali uchronią ich przed ostrzałem nieprzyjaciela. Na ich szczęście, jedyna broń, która może im zabronić znajduje się w posiadaniu ich avalońskich sojuszników. Dodatkowo, każdy rycerz zatrudnia paru najemników z gminu wspomagających ich w walce i w czynnościach obozowych. Tacy specjaliści nie dysponują prawami rycerza, choć nierzadko władają bronią równie dobrze jak on. W porównaniu do reszty chłopstwa, świta rycerstwa wiedzie niezwykle ciekawe, niebezpieczne i dochodowe życie. Marynarka marchii praktycznie nie istnieje – okuci w stal wojownicy pałają dziwną niechęcią do walki na morzu.
Relacje z innymi nacjamiEdytuj

Avalon – Więzy między Avalonem a Marchiami są silne i wydają się nierozerwalne. Marchie dostarczają żywność i surowce, w zamian otrzymując wysokiej jakości wyroby ze stali. Oba narody wierzą w tego samego boga i mają podobne podziały społeczne. Jedyny problem w tym, że krajami rządzą dwie różne osoby, mężczyzna i kobieta, o odmiennych poglądach na to, czyj głos jest decydujący…

Istalia – Istalijczycy są zagadką dla ludności Marchii, z jednej strony oficjalnie odrzucają wiarę z jakiekolwiek bóstwo, z drugiej, pozwalają na kultywowanie w domowym zaciszu każdego z bogów nawiedzających Eirie. Są jawnymi innowiercami. Władzę sprawują rody szlacheckie, jednak ich pozycja wynika nie z urodzenia, a z osiągnięć i zasobów, co oznacza, że wszelkie sojusze zawierane z tymi ludźmi są niestabilne i tymczasowe. Na wszelki wypadek mieszkańcy Marchii Istalijczyków nie lubią i unikają.

Lewant – cesarze lewantyńscy są bezpośrednimi wasalami króla Marchii. Ich obce pochodzenie i względnie wysoki status są solą w oku arystokracji i rycerstwa, a wysokie dochody lepem dla chciwych. Dodatkowo, choć oficjalną religią Lewantu jest kult Jedynego, inne kulty nie są zabronione. Wielu wysoko urodzonych dąży do całkowitego podporządkowania Lewantu. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że powracające z rabunku statki Svenów sprzedają zrabowane towary w lewantyńskich portach.

Republiki Kupieckie – kupcy pod władzą Avalonu – nie warci uwagi i zachodu. To powszechne w Marchiach przeświadczenie doprowadza do pasji głowy republikańskich rodów – relacje między narodami są sporadyczne, nieformalnie całą dyplomacją zajmuje się cesarz lewantyński.

Svenowie – plaga wybrzeży Marchii, gwałciciele, rabusie i grabieżcy spędzający sen z powiek mieszkańcom rybackich wiosek. Ochroną wybrzeża przed tymi barbarzyńcami zajmuje się avalońska marynarka. Niestety, jej statków jest zbyt mało, żeby patrolować całe wybrzeże marchii a sukcesy z zwalczaniu piratów – dość mizerne.

Slavianie – Dzikie plemię, którym nie warto się przejmować. Plotki o ich zdolnościach walki wręcz i rzekomej wyższości nad rycerstwem są zdecydowanie przesadzone.

Utrecht – Dzikusy mieszkające po drugiej stronie Morza Koszmarów są idealnym wrogiem dla mieszkańców Marchii. Wielbią demony, zmuszają kobiety do wykonywania męskich zawodów, nie uznają boskich praw i hierarchii, a przy tym mieszkają na tyle daleko, żeby nigdy ich nie spotkać. W powszechnej świadomości plebsu są żywymi, krwiożerczymi demonami, w oczach szlachty stanowią świetny pretekst do zachowywania obecnego, świętego kształtu państwa.

We Mgle – Avalon


Powrót do menu głównego

Wprowadzenie

Avalończycy, jako nacja, odwrócili się od Archetypów i wybrali wiarę w Jedynego Boga. Podczas gdy reszta świata spekuluje, czy Jedyny powstał z wiary Avalończyków, czy jest starszym duchem, który odnalazł wyznawców, bezspornie musi uznać wyższość avalońskiej technologii. Wykonane na tej wyspie smukłe okręty, zaopatrzone w prochowe działa i kadłuby obite cyną prują morza siejąc popłoch wśród innych ludów. Niestety, Avalończyków jest niewielu. Ich ląd jest niegościnny, są uzależnieni od importu żywności. Zazdrośnie strzegą tajemnicy prochu oraz wiary. Gdyby ich liczba była większa, podliliby Morze Rzeczywistości. Niestety, wkraczając w Morze Snów i Morze Koszmarów, stają się bardziej i bardziej podatni na opętania. Uciekający przed avalońskim prawem często szukają schronienia wśród ludów mieszkających blisko Serca Świata.

Prawo i władza

Władzę sprawuje niepodzielnie ród rządzących od stuleci Stuartów. Władza zawsze przechodzi na pierworodne dziecko aktualnie panującego, niezależnie od płci. Głowa rodu jest jednocześnie głową kościoła, jej słowo jest prawem. Rodzina królewska jest jedynym źródłem władzy i zajmuje wszystkie najwyższe stanowiska w państwie. Na szczeblu lokalnym, rządzą rady miejskie. Większość społeczeństwa to wolni ludzie, mogący swobodnie przemieszczać się po terenach Avalonu, służyć w armii i marynarce, parać się rzemiosłem. Obecnie, od 15 lat nad ludem panuje Maria Stuart – 50letnia, zdecydowana kobieta o ukształtowanym charakterze. twardo dążąca do podporządkowania Eire woli Jedynego.

Ludzie

Avalończycy są poważni. Są też wierzący. Ufają strukturom i władzy. Nie boją się handlu, cenią w nim jednak uczciwość i szczerość. Większość mieszkańców Eire szczerze by ich lubiła, gdyby nie wrodzone w Avalończykach poczucie wyższości wynikające z dumy i wiary w Jedynego Boga. Prawdziwy Avalończyk nie odmówi sobie okazji do nawracania, pozdrawiając innych imieniem Jedynego, sławiąc jego imię i pozostawiając wszędzie Księgę Praw.

Gospodarka

Potęga Avalonu to jego technologia – stocznie i manufaktury. Rabunkowa polityka rozwoju sprawiła, że mało jest na wyspie lasów i ziem uprawnych. Całość nadająca się do zasiania jest pod kontrolą Stuartów, pracujący w niej ludzie zmuszani są do odrabiania pańszczyzny. Rzemieślnicy i kupcy radzą sobie dobrze, zaopatrując państwo w codzienne transporty zboża, za które płacą masowo produkowanymi, dobrej jakości towarami.

Społeczeństwo

Dla Avalończyka istnieją trzy godne kariery – duchownego, kupca i żołnierza. Flota kupiecka jest uważana za równie istotną, co wojenna. Czasem trudno odróżnić flotę handlową od eskadry bojowej. Kompania handlowa ma zapewnić wyżywienie wszystkim mieszkańcom wyspy – panujący Stuarci wiedzą, że głód może oznaczać koniec ich rządów. Kobiety są równouprawnione wobec mężczyzn, mogą przechodzić każdą ścieżką kariery. W armii oddzielnie trzyma się jednostki wojskowe męskie i żeńskie – choć Avalończykom nie obca jest skuteczna antykoncepcja na bazie ziół, dowódcy wolą nie kusić losu. Każdy żołnierz po 15 latach służby dostaje prawo osiedlenia się w zdobycznych ziemiach.

Armia

Flota i armia Avalonu to jeden z głównych wydatków korony. Posiada stałą flotę wojenną, której żadna siła w Morzu Rzeczywistości nie dorówna (jej osiągi w pobliżu Serca Świata nie są aż tak spektakularne). Posiada też zdyscyplinowaną piechotę, która korzysta z broni palnej. Poza nieliczną armią regularną, często powołuje się pod broń ochotników (dając im słabsze wyposażenie – kusze, piki, włócznie). Każdy statek z marynarki Avalonu posiada oddział osławionej piechoty morskiej – najlepszych z żołnierzy armii lądowej. Daje to Avalończykom możliwość szybkiego uderzania w wybrane cele, ale jednocześnie powoduje, że mobilizacja przed ważnymi bitwami przebiega niezwykle długo. Avalończycy prawie zawsze walczą przeciwko przeważającym siłom wroga, starają się uderzać szybko i celnie i jak najszybciej wycofywać się na bezpieczne wody.

Relacje z innymi nacjami

Ksanion – tajemniczy lud z drugiego końca świata jest byłby poza zainteresowaniem Avalończyków, gdyby nie fakt, że jednocześnie jest głównym politycznym rywalem o obrębie Morza Rzeczywistości. Z powodu odległości, rzadko dochodzi do bezpośrednich starć, jeśli już, są to drobne potyczki na Morzu Snów. Ciągłe zakulisowe gry między sojusznikami obu frakcji wyglądają już mniej cywilizowanie.

Lewant – konkurenci Republik Kupieckich i poddani sojuszników z Marchii to trudny orzech do zgryzienia. Cieszący się niezależnością, nie potępiający Archetypów, prowadzący własną politykę naród jest jednocześnie jednym z większym dostawców zboża… i potrafiłby z łatwością przeszkodzić w handlu z jego głównym wytwórcą, czyli Marchiami. Ta niezależność jest tolerowana, tak długo, jak lewantiańskie statki wpływają do Avalonu z pełnymi ładowniami.

Marchie – dobrzy sojusznicy Avalonu. W zamiar za pomoc w utrzymaniu władzy, przyjęli chrzest, a teraz uczestniczą w ciągłej wymianie handlowej z Avalonem, pełniąc rolę jego spichlerza. Mimo to, między tymi dwoma krajami trwa cicha dynastyczna walka – który ród wżeni się w drugi wystarczająco mocno, by sięgnąć po władzę w drodze sukcesji. Republiki Kupieckie – małe państwa – miasta zjednoczone w sojuszach przeciwko silniejszym sąsiadom są przedłużeniem avalońskiej floty handlowej oraz (nierzadko) dyplomacji. Oficjalnie zakazali kultu Archetypów, z przyjemnością łamią ten zakaz umieszczając w każdym domu święte ikony przedstawiające rzekomo Jedynego, a rzeczywistości dziwnie przypominające wyobrażenia Dziewięciu. Biegli w handlu i dyplomaci, są traktowani przez Avalończyków jako ubodzy duchem krewni.

Svenowie – Drobni piraci, którymi nie warto się przejmować. Przystawka do Utrechtu. Rozwiązanie problemu tego ostatniego automatycznie usunie Svenów z pola widzenia.

Slavianie – skrajni indywidualiści otwarcie podążający drogą Archetypów – wiecznie skłóceni, nie uznający hierarchii i praw. Jeśli można nienawidzić kogoś bardziej niż Utrechtczyków, to tylko Slavian.

Utrecht – znienawidzeni innowiercy, poganie będący zaprzeczeniem wszystkiego w co wierzą Avalończycy. Propaganda i kazania wygłaszane z ambony nie szczędzą słów, opisujących zło, które niosą ze sobą Utrechtczycy.

We Mgle – Utrecht


http://pl.wemgle.wikia.com/wiki/Utrecht

Za poradą Seleklosa, skupiam się na dopisaniu wikii We Mgle. Muszę pouzupełniać luki przy okazji pisania scenariusza. Na pierwszy ogień – nacje.

Muszę zapolować na jakieś logotypy dla każdej nacji – przeszukam moje kolekcje znaczków Dover Editors, powinno coś się znaleźć.

Wprowadzenie

Utrecht to zielona wyspa o morskim klimacie, spokojnych wzgórzach i gwałtownych wiatrach. Zamieszkują ją ludzie żywiołowi i szczerzy. Duch osadników – Svenów i Slavian jest tu nadal odczuwalny – w przeciwieństwie do Avalończyków, nikt nie zdołał zdobyć panowania nad całą wyspą. Wręcz przeciwnie, co roku wyrasta tu kilka nowych niezależnych królestw.

Prawo i władza

Każda z osad Utrechtu rządzi się własnymi prawami i posiada swojego króla (nierzadko wybieranego przez starszyznę wioski po śmierci poprzednika), a nad wszystkim sprawuje władzę król królów wybierany jednogłośnie przez wszystkich władców. Teoretycznie, bo w praktyce wybór nigdy nie zakończył się powodzeniem, za to jest okazją do corocznego spotkania się, popicia, wymiany plotek i rozsądzenia sporów granicznych (czyli rozbicia paru głów). Wybór odbiera się w mieście Ulster- największym mieście wyspy i siedzibie (tytularnej) króla królów, w rzeczywistości zarządzanej przez radę kupców.

Ludzie

Utrechtycy są porywczy, ale nie prowadzą ze sobą wojen. Spory rozsądzane są przez sędziów pokoju z Ulsteru, którzy przybywają na zaproszenie zwaśnionych stron i cieszą się szacunkiem w całym królestwie. Walki (o kobiety, miedzę i inne ważne rzeczy) rozsądzane są przez wybranych wojowników – czempionów.

Gospodarka

Utrechtycy żyją z darów morza i hodowli zwierząt. Ziemia na wyspie jest słaba i nie nadaje się do intensywnej uprawy. Za to owce radzą sobie świetnie i są uważane za skarb każdej osady. Podobnie rzemieślnicy i kapłani Archetypów – mimo że duchy mają o wiele mniejszą władze nad śmiertelnikami na terenie Morza Rzeczywistości, nadal nawiedzają i przewodzą Utrechtczyków składających im hołd. Modły do starych bogów są na porządku dziennym, a każda osada stara się wybudować kaplicę przynajmniej jednego Archetypu. Dzięki błogosławieństwom potrafią czynić pomniejsze sztuczki – mieszać innym w umysłach i serach. Utrechtczycy są dobrymi rzemieślnikami – produkują niewiele, ale dokładnie i ozdobnie, potrafią świetnie obrabiać złoto, brąz i żelazo. Słabo sobie radzą ze stalą, prochu unikają jak ognia. W arsenale wojownika wciąż króluje włócznia, topór i skórznia. Z możliwym dodatkiem miecza lub łuku.

Społeczeństwo

Kobiety posiadają pozycję prawie równą mężczyznom. Nawet po małżeństwie posiadają własny, oddzielny majątek i jako kapłanki mogą zasiadać w starszyznach wiosek. Mogą być rzemieślnikami, jednak rzadkością jest, by władały bronią lub sprawowały władzę. Są równe wobec mężczyzn w świetle prawa „karnego”. Większość populacji to rolnicy i hodowcy zgromadzeni w danej osadzie. Prawie żadna osada nie utrzymuje stałych armii, oczekuje się, że w razie potrzeby każdy zdolny do walki chwyci za włócznię. Między osadami podróżują specjaliści – wolni ludzie – najemni wojownicy, rzemieślnicy, kupcy, sędziowie. Utrzymują się z rzemiosła i uważani są za „godniejszych” niż zwykli farmerzy.

Relacje Utrechtczyków z innymi nacjami

Avalończycy – z powodu różnic kulturowych (stosunku do wiary w Archetypy, używania magii), relacje między nimi są chłodne. Avalończycy starają się przejąć kontrolę nad wyspą przekupując pojedynczych możnowładców, a Utrechtczycy dokonują rajdów na kolonie handlowe Avalonu.

Ksanion – relacje z Ksaniończykami są trudne. Z jednej strony naród ten zawsze oferuje chęć pomocy, przesyła drogie podarki i potrafi pomóc, gdy wszyscy inni się odwrócą, z drugiej nie ma problemów z wysłaniem zbrojnej interwencji czy podkupieniem lokalnego notabla. Mimo to, oba nadrody koegzystują, wykorzystując slaviańskich czempionów do rozstrzygania sporów.

Lewantyńczycy – kupcy lubią korzystać z najemników z Utrechtu. Podczas gdy Republiki kupieckie muszą się pilnować, żeby nie zirytować swojego protektora, Lewatańczycy posiadają duży stopień autonomii, pozwalający im spokojnie handlować z „dzikusami”. Ich relacje są zabarwione elementem protekcjonizmu (irytującego Utrechczyków), ale też pewnej życzliwości. Utrechskie rękodzieło dobrze się sprzedaje na świecie, a z kolei Utrechczycy płacą dużo za dobrej jakości stal i narzędzia.

Marchie – drugi z narodów wierzących w jednego boga i sojusznik Avalonu nie ma najlepszego zdania o Utrechcie. I odwrotnie. Utrechczycy uważają mieszkańców Marchii za niewolników. Z kolei ci drudzy uważają Utrechczyków za dzikusów i prymitywów.

Republiki Kupieckie – z powodu nadzoru swoich protektorów z Avalonu i stania w kontrze do Lewantu, Republiki absolutnie ignorują Utrecht jako partnera handlowego. Jednocześnie nie zabraniają pojedynczym statkom dokonywać. Stosunki między narodami są neutralne.

Svenowie – synowie są dla Utrechczyków braćmi – choć dzielą ich pewne zwyczaje i przesądy, oba narody są do siebie bardzo podobne. W Utrechcie uważa się Svenów za zbyt okrutnych (czasem najeżdżają wybrzeże Utrechtu), a w Sveni Utrechczycków za zbyt miękkich.

Slavianie – młodsi bracia są cenieni i jednocześnie powodują strach. Często są świetnymi rzemieślnikami, niestety, równie często, ich brak chęci podporządkowania się prawom i anarchiczna natura powodują kłopoty. Mimo to Slavianie są mile widziani w granicach Utrechtu.

We Mgle – a może kampania wprowadzająca?


Nie ma to jak zdrowa konkurencja.

Rozmowy z GoodBadem na temat Raju Utraconego i fakt, że nieźle mi idzie sprawił, ze z zazdrochy reanimuję pomysł We Mgle.

Miałem opisać jedną z sesji, która się już odbyła, ale wyjdzie coś dłuższego. Część już poprowadzoną wykorzystam jako zakończenie kampanii.

Szczerze mówiąc, jest to ten z pomysłów, który jest najbliżej ukończenia – mechanika jest i działa (muszę tylko dopieścić parę opisów), świat jest częściowo w głowie (ale da się go stopniowo dodawać i opisywać), na sesjach to działało i było całkiem fajnie. Mam nadzieję, że pisząc przygodę uzupełnię kawałek świata i przy okazji,

Może nawet uda mi się kampanie z zestawem startowym umieścić na Free RPG Day. Czyli za miesiąc. Biorąc pod uwagę, że szkic już mam, a najpłodniej piszę mi się na wyjazdach służbowych (których akurat będę miał 4), są szanse. To by było coś 🙂

Kompanię Wisielców  na jakiś czas zatrzymuję (pewnie opiszę bohaterów graczy, ale biorąc pod uwagę, że pierwszą sesję pisałem miesiąc, ten koncept musi poczekać).

Czwórka bohaterów – kowal, skald, skryba i budowniczy, na usługach Rzemeślnika uda się w niebezpieczny pościg za artefaktem pozostawiony przez Aes Sidhe,
Czy zdążą na czas powstrzymać uwięziony koszmar?
Archetyp: Luchtaine, Croidhne, Goibinu
Bohaterowie graczy: Kowal, Skald, Skryba, Architekt
Kampania ma na celu zaprezentowanie świata i mechaniki. W celu ułatwienia zadania, będę posługiwał się uproszczoną mechaniką, zawierającą tylko trzy cechy: Ciało, Umysł, Duszę.
 

Zapraszam na Wikię:

Raj Utracony – reanimacja


Chyba udało mi się namówić GoodBad’a na reanimację jego FATEowego pomysłu Raj Utracony. Powinno mi się udać postawić znowu wiki i przejrzeć nadesłane materiały. Później czeka nas rozmowa na temat tego, czego brakuje i jak chcemy dostosować mechanikę do potrzeb settingu, ale wychodzi na to, że będzie kolejny pomysł na hard SF 😉

Tych akurat nam ostatnio nie brakuje, ale mam nadzieję, że poza przejrzeniem materiałów, postawieniem wikii i pchnięciem Darka w nowym kierunku, nie będę musiał się zbyt często angażować w pracę…

Niestety, większość materiałów do tak zwanego „HardCore”, pierwowzoru Raju Utraconego padła razem z dyskiem… Ale może uda się coś odtworzyć.

Do sali lekcyjnej wszedł starszy mężczyzna, wyłączył autonomiczny system nauczycielski, popatrzył na twarze ośmiolatków i zaczął opowieść.
– Dzień dobry. Dzisiaj opowiem Wam o Ziemi. Tak, o tej mitycznej planecie, z której podobno przylecieli nasi przodkowie. Wszyscy wiecie, że historia naszej cywilizacji rozpoczęła się około tysiąca lat temu, kiedy na tej planecie wylądował gigantyczny statek kolonizacyjny. Statek ten nazywał się EUS Bremen i stąd wzięła się nazwa pierwszego miasta na naszej planecie – naszej stolicy, Eusbremy. Nikt nie wie skąd statek przyleciał, ponieważ protokoły bezpieczeństwa zniszczyły wszystkie dane dotyczące trasy lotu i punktu startowego. Z tego co wiadomo statek leciał prawie siedemset lat – jak tak długo wytrzymali ludzie moglibyście zapytać. No cóż, zapewne każdy z Was wie już czym jest komora kriogeniczna. No więc w EUS Bremen podróżowało dziesięć tysięcy  ludzi zamrożonych w komorach kriogenicznych, dodatkowo było tam również prawie dwa miliony zamrożonych embrionów. Wszystko to po to żeby kolonia nie startowała od zera. Oczywiście statek wiózł też maszyny niezbędne dla pierwszych kolonistów, potężną bibliotekę wiedzy. O, chcesz o coś zapytac młodzieńcze?
– Tak panie profesorze. Dlaczego statek lecial aż siedemset lat i skąd o tym wiadomo jeżeli dane dotyczące lotu zostaly wymazane?
Profesor uśmiechnął się…

Więcej już niedługo na http://pl.rajutracony.wikia.com/

Słońcem poparzeni


Ciąg dalszy pomysłu Dzieci Słońca.

Przegadany z Ulką. Do poprowadzenia na FATE.

1) Flara słoneczna w niedalekiej przyszłości (można przesunąć dowolnie, jak daleko.

2) Satelity i komunikację radiową szlag trafił.

3) Państwa rozpadły się na mniejsze elementy.

4) Decydujące o nowym podziale są: odległość do najbliższej elektrowni i najbliższej jednostki wojskowej.

5) Rządzą wojskowe dyktatury.

6) Ropa to rzadkość – brakuje jej do napędzania samochodów.

7) Nie ma walk międzynarodowych – wszyscy zajmują się sprzątaniem na własnym podwórku.

8) Jest około 5 lat po załamaniu – ludzie się już przyzwyczaili, ludność świata spadła, ale nadal istnieje dużo „dawnych zawodów”.

9) W miastach dominuje „technologia dzisiejsza”, poza nimi, o wiele gorzej.

10) Tak zwana „ściana wschodnia” nie zauważa większej zmiany – u nas każdy ma rodzinę na wsi i widział krowę (oraz wie, z której strony ją obsługiwać).

11) Można to połączyć z systemem Urban Fantasy Ulki – poprzez wrzucenie bram do drugiego świata w „magicznych miejscach PRLu” – podziemiach PKiNu, zatopionym tunelu metra pod Wisłą, pod Rotundą, w ruinach getta, w bunkrach na Bemowie itd.

12) Mimo to nasz świat jest pozbawiony magi, ciekawe rzeczy dzieją się „po drugiej stronie”.

13) Nasza władza przygotowuje się do inwazji na drugą stronę – tutaj jest za gęsto i nieprzyjemnie.

14) Przygody po tej stronie dotyczą rzeczy tutejszych, w tle istnieje mityczny „Projekt EDEN”.

15) Rządzi Bimber i generalnie jest smętnie, ale nawet w połowie nie tak jak smętnie jak w Neuroshimie 😉

16) Po mieście podróżuje się komunikacją publiczną – pomiędzy miastami pociągami – ropa jest droga i reglamentowana.

17) Postawie to na mechanice FATE po jej lekkiej modyfikacji.

18) Dorzucę sprzęt z naszego regionu – mix technologii wojskowej ze wschodu i zachodu 😉